W 2019 r. mój pierwszy wypad na Roztocze wypadł 2 lutego, gdy zima jeszcze solidnie trzymała. To była X już edycja rajdu internetowej Grupy Turystycznej Roztocze (GTR) Gloria Victis do uroczyska Kobylanka w Puszczy Solskiej.
Jechaliśmy przez Tomaszów, Rebizanty i Hutę Różaniecką. Potem Puszcza Solska. W Zimowych okolicznościach przyrody najbardziej obawiałem się tego końcowego odcinka. Szczęśliwie był przejezdny, choć jechało się po lodzie i śniegu.
Rajd miał swoją dramaturgię. Prognozy przewidywały deszcze i faktycznie rano nieco popadywało. Na starcie było już tylko pochmurnie. Słońce wyszło w Kobylance i pięknie oświetliło pomnik. Chwilę potem zaszło. Tak miało być.
Bardzo klimatyczne było przejście w dolinie Pauczy.
Dookoła niezwykła zmienność przyrody: czasem wędrujemy w śniegu po kostki, czasem nie ma go praktycznie wcale. W powietrzu czuć wiosnę, choć zima może jeszcze nas zaskoczyć.
Pod pomnikiem w Kobylance chwila zadumy i powstańcze wspomnienia.
Potem przyszedł czas na ognisko, ja jednak udałem się jeszcze na krótką wycieczkę nad pobliskie stawy na Pauczy. Mają one swoją nazwę: Koman. Woda zimą spuszczona, dzięki czemu można sobie pochodzić po dnie, które jest tu piaszczyste. Ciekawe doświadczenie. W sezonie nie widać biegu rzeki, jedynie rozciągające się po horyzont stawy.
W końcu trzeba z puszczy wyjechać. Droga powrotna okazała się nadspodziewanie trudna. Po słonecznym dniu i z temperaturą na plusie część śniegowego lodowiska roztopiła się. Samochód dosłownie w tej brei tonął i zaczęło nami rzucać na prawo i lewo.
Turbulencje skończyły się na szczęście w Hucie Różanieckiej, choć większe czy mniejsze kłopoty z nawierzchnią występowały aż do Narola. Wracaliśmy przez Bełżec, bo przyciągnęła nas zupa rybaka w Karpiówce w Bełżcu.
Luty 2019 r.