Przez Puszczę rowerem

Uwielbiam tę drogę! To fragment zielonego szlaku rowerowego Ziemi Józefowskiej z Błudka k. Suśca do osady Głuchy (Borowe Młyny). Puszcza Solska w pełnej krasie! A na końcu most na Tanwi, nieopodal królewska ławeczka i pomnik upamiętniający łowy, które odbyły się w tej okolicy w maju 1578 r. z udziałem króla Stefana Batorego, kanclerza i hetmana Jana Zamoyskiego i poety Jana Kochanowskiego.

Miyajima

W Japonii dominują dwie religie shinto i buddyzm. Ta pierwsza to właściwie sposób na życie. Gdy pojawiają się nowe nurty, shinto po prostu dodają nowych bogów do swoich, więc Buddę też już mają. Widoczna na zdjęciu brama Tori stawiana jest przed świątyniami, oddziela to co zwykłe od tego co święte. Ta Miyajimie (inna nazwa Itsukushima) jest wyjątkowa, bo postawiono ją nie na lądzie a w wodzie. Za nią od strony lądu jest klasztor. A dalej pierwotny las, park narodowy, dwie górskie kolejki linowe i cudny punkt widokowy na całą zatokę.

Bambusowy las

Największy i najbardziej znany bambusowy las w Japonii znajduje się w Arashiyamie (k. Kioto). Byliśmy, ale większe wrażenie zrobił na nas mniejszy i rzadziej odwiedzany las w Kamakurze (k. Tokio). Po części magia miejsca, po części zapewne z uwagi na genialne warunki oświetleniowe na które trafiliśmy. It’s a kind of magic!

Hiroszima

To miejsce wywarło na mnie ogromne wrażenie.

6 sierpnia 1945 r. o 8.15 zrzucona na Hiroszimę bomba atomowa wybuchła jeszcze w powietrzu. Tylko dlatego znajdujący się bezpośrednio pod miejscem wybuchu budynek ze zdjęcia nie został całkowicie zniszczony. W wyniku eksplozji zginęło ok. 100 000 ludzi, z których do dziś udało się zidentyfikować zaledwie 30 000. W 1996 r. obiekt wpisano ku przestrodze na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Biorąc pod uwagę współczesne niespokojne czasy można złośliwie powiedzieć: jaka ludzkość, takie dziedzictwo. Przykre, ale prawdziwe.

Japonia

W ostatnich latach w naszych wyprawach dominuje Europa ze specjalizacją: Alpy. Ale dawniej bywałem także w Ameryce, a później w Afryce. No to teraz przyszedł czas na Azję, a dokładniej na Japonię. Szok kulturowy, to jest po prostu zupełnie inny świat, trochę jak na innej planecie, niezwykle wręcz fascynujący! Przez dwa tygodnie poznawaliśmy go bardzo intensywnie w dzień i w nocy. Zwiedzaliśmy zabytki i tereny cenne przyrodniczo. Weszliśmy nawet do Matrixa! No i ładnych parę razy przejechaliśmy się superszybkimi (jadą 300 km/h) pociągami marki Shinkansen. Pierwszy kurs wypadł z Tokio do Kioto.

Bukowa Góra

O ile pokazany w poprzednim poście las Jarugi to chyba temat dla koneserów, to na Bukową Górę w Zwierzyńcu chodzą wszyscy. I dobrze, bo to też piękna trasa – pierwsza w historii (i moim zdaniem najładniejsza) ścieżka dydaktyczna Roztoczańskiego Parku Narodowego. Zdjęcie z grani, rzut beretem jest punkt widokowy na wieś Sochy.

Jarugi

Obszar ochrony ścisłej Jarugi i prowadząca przez niego Biała Droga (dawny szlak handlowy, znany już w XIII w.) to dla mnie jedna z najpiękniejszych tras nie tylko w kontekście Roztoczańskiego Parku Narodowego, w którym się znajduje, ale i całego Roztocza. Dookoła przepiękny i monumentalny wręcz las! Walorem dodatkowym jest fakt, że nigdy nie ma tu tłumów. Wiedzie tędy pieszy szlak Partyzancki, znakowany kolorem czerwonym. Najciekawszy odcinek prowadzi ze wsi Kosobudy do gajówki Dębowce (siedziba Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody). Stąd można wrócić do Kosobud tą samą drogą, albo powędrować dalej do samego Szczebrzeszyna.

Szwajcarskie akwedukty

W Szwajcarii w te wakacje interesowały nas bynajmniej nie tylko wysokie góry. Odkryliśmy m.in. kanały Suonen – swoiste akwedukty, kanały irygacyjne mające tradycję liczącą 1000 lat. Prowadzą przez wiele kilometrów wzdłuż dróg, dróżek i górskich ścieżek, odprowadzając wodę z lodowców. Bywa spokojnie w lesie, jak na zdjęciu. Bywa też ekstremalnie: są skały, kanał, a zaraz za nim wąska ścieżka i przepaść. Są charakterystyczne dla kantonu Wallis, w którym w Baltschieder spędziliśmy ponad tydzień. Musimy tu wrócić!

Natchnieni Bieszczadem: Wolna Grupa Bukowina

Natchnieni Bieszczadem to coroczny sierpniowy festiwal (nie tylko muzyczny) w Cisnej. Atmosfera jest piękna, podkręcana przez cudowne bieszczadzkie okoliczności przyrody. Wybraliśmy drugi z dużych koncertów i już po raz drugi zobaczyliśmy tu Wolną Grupę Bukowina (na zdjęciu). Wojtka Bellona już dawno nie ma wśród nas, ale te pieśni nadal mają moc! I to nawet w wielkie upały. Publiczność przybywała początkowo raczej w niewielkich ilościach i kryła się w cieniu, ale im chłodniej się robiło tym było jej więcej aż w końcu całe boisko się zapełniło. My dojechaliśmy trochę przypadkiem na szantowo-turystyczny koncert sympatycznej grupy Pod Wiatr. Potem wystąpił Piotr „Rogalik” Rogala, a następnie oczekiwana przez nas Wolna Grupa Bukowina. Skład nietypowy, bo Grażynę Kulawik rozłożył wirus, ale miała godną zastępczynię. Pięknie było!

Czytaj dalej „Natchnieni Bieszczadem: Wolna Grupa Bukowina”

Azja nieopodal Roztocza

Jestem w Japonii? Nie! W Chinach? Też nie! Gdziekolwiek w Azji? Nie! Jestem w Krasnymstawie i zwiedzam cudne ogrody: biblijny Jana Pawła II i marzeń św. Franciszka Ksawerego. Oba znajdują się na skarpie za kościołem pw. Świętego (ul. Piłsudskiego 3). To dzieło ks. prałata Henryka Kapicy, byłego proboszcza. Religia pięknie miesza się tu z przyrodą. A skąd te klimaty orientalne? Św. Ksawery był misjonarzem w Indiach, a potem w Japonii.