Sosnowa Góra (218 m n.p.m.) w Puszczy Solskiej

Sosnowa Góra znajdowała się na trasie pierwotnego przebiegu szlaku Walk partyzanckich w czasach, gdy był on jeszcze znakowany kolorem czerwono-biało-czerwonym. Mowa tu o odcinku Borowe Młyny – Kozaki – Kamień „Groma”. Trasa piękna krajobrazowo, zarazem jest to teren partyzanckich walk z czerwca 1944 r.
Istotną wadą starego szlaku było to, że dość często zalegała na nim woda i to powyżej kolan. Z czasem szlak wyprowadzono z terenu bagiennego, przy okazji przemalowując na kolor czarny.

I.
Moja pierwsza wizyta na starym szlaku wypadła w wakacje 1998 r. Wody w puszczy było wówczas bardzo dużo, tak, że niemal całe przejście wypadło właśnie przez smugi i podtopione lasy. Dodatkowo w dolinie Studzianki woda zaczęła także docierać do nas z góry w postaci deszczu. A gdy nie było deszczu to były komary, które pod wieczór przestały reagować na jakiekolwiek środki odstraszające. Ale i tak bardzo fajna trasa. Współwycieczkowicz nie narzekał.

II.
No a potem przyszły wakacje 2003 r. Piękny słoneczny dzień i wyprawa rowerowa w oparciu o pociąg Roztocze (wówczas kursujący z Warszawy i Lublina). Podczas tej wyprawy dotarłem tylko do Sosnowej Góry. Dotarłem tu dotarłem od strony Borowych Młynów (osada Głuchy). Po drodze mija się teren nieistniejącej wsi Kozaki. Teraz to zwykła droga w środku lasu, ale dawnych mieszkańców upamiętnia nadal drewniany krzyż (po lewej). Nieco wcześniej jeden z wielu wojennych pomników postawionych swego czasu w lasach Puszczy Solskiej. Napis mu się ostatnio zmienił (zdjęcie z 2016 r.).

III.
Powróciłem na ten stary szlak jeszcze raz na początku września 2003 r. W Puszczy Solskiej było wtedy wyjątkowo sucho i całą trasę do kamienia „Groma” można było pokonać suchą nogą, ewentualnie – tak jak ja – na rowerze.

Po drodze ważny punkt orientacyjny – most na Studziance.

Dalej ponownie lasy i już kamień „Groma”. Tu docieram do aktualnych przebiegów znakowanych szlaków puszczańskich. Planowałem dłuższy postój, ale obfitość komarów przekonała mnie, aby jednak pojechać dalej.

Tego dnia zakończyłem trasę na stacji PKP w Długim Kącie. Niebawem przyjechał roztoczański pociąg…

Sierpień 1998, oraz lipiec i wrzesień 2003 r.