Szlak Pogranicze regionów na wzgórze Polak k. Panasówki

Szlak rowerowy Pogranicze regionów znakowany jest kolorem żółtym i liczy ok. 50 km. Przebieg trasy: Biłgoraj – Rapy Dylańskie – Żelebsko – Trzęsiny – Lipowiec – wzgórze Polak –Szozdy – Wola Duża – Biłgoraj, znaki żółte

W przypadku dojazdu koleją do Biłgoraja jest problem, bo zagląda tu obecnie tylko jeden pociąg i o mało turystycznej porze. Można jednak wybrać inną opcję i startować ze stacji PKP Zwierzyniec.

To wycieczka dwuosobowa: ja i Wojtek. Ze stacji jedziemy do centrum Zwierzyńca za znakami tras pieszych, a następnie już za czerwonymi znakami Centralnego Szlaku Rowerowego Roztocza. Przed nami Sochy (długi i mozolny podjazd, ale to najkrótsza droga), a dalej Szozdy. Zaraz za torami skręcamy w utwardzaną drogę w prawo która szybko doprowadza nas do właściwego szlaku żółtego. Docieramy do słynnego już kanionu, dnem którego prowadzą tory linii normalnotorowej i szerokie LHS.

Teraz pytanko, którą część szlaku wybrać na początek? Można stąd udać się bowiem w dwóch kierunkach. Ostatecznie jedziemy na płd., a potem na 1ach. Ciekawostką jest nietypowe oznakowanie szlaku. Wśród pól, gdzie nie ma drzew, przygotowano specjalne betonowe słupki umocowane w ziemi. Mają szansę przetrwać dłużej niż stosowane czasem w takich sytuacjach drewniane pale. A z pokonywanej górki widoczki przednie!

Zjeżdżamy do Tereszpola.

Rzut oka na dawną cerkiew…

…i już mkniemy puszczańską przyjemną szosą do Bukownicy. Tu nie zauważamy znaku skrętu i jedziemy do Małej Bukownicy. Wracamy na szlak i jedziemy gruntową droga do torów kolejowych, w dość dużej odległości od siebie przebiegają tu tor normalny i linia szeroka LHS.

Dookoła lasy Puszczy Solskiej. Zatrzymujemy się przy źródełkach rzeki Stok. Przygotowano nawet drewniany stojak na rowery i schodki sprowadzające w dolinę. Panuje tu przyjemny chłód, dający wytchnienie od wysokich letnich temperatur.

Teraz przez Wolę Dużą i Małą docieramy do Biłgoraja (spora cześć trasy razem ze szlakiem pieszym roztoczańskim żółtym). W tej pierwszej stodoła kryta strzechą, która z drugiej strony okazuje się przyjemnym domkiem z werandami. Ciekawe.

W Biłgoraju szeroki chodnik, którego połowa została przeznaczona dla rowerzystów. Uzupełniamy płyny (upał dziś straszny) i rozpoczynamy przygodę z drugą częścią szlaku. Kolejny raz przekraczamy tory jedziemy puszczańską szosą do Rap Dylańskich. Po drodze zatrzymujemy się tylko przy pomniku pamięci Polaków pomordowanych przez Niemców w 1944 r.

Za Rapami złoty piach Roztocza, miejscami trzeba prowadzić rowery. Potem jednak wjazd na przyjemną wydmę i od razu poruszamy się szybciej.

Przed nami wieś o unikalnej nazwie – Cyncynopol. Spotykamy tu kilkuosobową grupę turystów pieszych.

Teraz szosa i jeden z roztoczańskich bajerów, czyli serpentyny! Nie są one może aż tak monumentalne, jak te znane z Bieszczadów, ale i tak dostarczą nam sporo emocji. Koneserzy mogą pokonać tę część trasy kilka razy: na przemian wjeżdżając i zjeżdżając, koniecznie na zachowując jednak ostrożność na zakrętach!

Ciekawostką jest kościółek (dawny dworek myśliwski) położony akurat w środku serpentyn! To Ignatówka.

Przed nami kamieniołom w Żelebsku, mijamy go jednak dość szybko. Szlak rowerowy łączy się tu ze ponownie ze szlakiem pieszym. Nie do końca jednak, bo podstawową piaszczystą drogę szlak rowerowy momentami omija, korzystając z duktów równoległych, bardziej przejezdnych. Fajny jest krótki trawersik w górskim niemal lesie.

Postój wypada przy kapliczce i źródełkach.

Stąd blisko już do dawnej cerkwi w Trzęsinach. Za wsią ponownie pojawiają się widoki na wzgórza Roztocza Zachodniego. W Trzęsinach-Rusi kolejna kapliczka, warta bliższej uwagi. Teraz lessowa droga, którą udaje się przejechać boczkiem. Jeszcze kolejne uzupełnienie płynów w sklepie w Lipowcu (upał nadal potężny) i już mkniemy na najbardziej widokową część szlaku prowadzącą wśród Wzgórz Sczebrzeszyńskich. Rewelacja!

Docieramy niemal na szczyt góry Kamiennej (inni zwą ją Kamienicą, jeszcze inni używają po prostu nazwy Panasówka). Szczyt znajduje się jakieś 50 metrów od szlaku. Tu wieża telefonii komórkowej. Stąd najdogodniej byłoby betonową drogą zjechać w dół, ale trzymamy się nieco zawiłego tu szlaku.

Przecinamy szosę Zwierzyniec – Biłgoraj. Uwaga! Duże natężenie ruchu! Docieramy na skraj Roztoczańskiego Parku Narodowego. Teraz krótka wyprawa na wzgórze Polak, miejsce dowodzenia w bitwie pod Panasówką z 3 września 1863 r. Ponoć Polacy szli wtedy do boju na Moskala z okrzykiem: A ciu, do budy!

Teraz jeszcze kilka pagórków i ponownie docieramy do kolejowego kanionu, skąd powracamy do Szozdów. Podjazd w kierunku Zwierzyńca ostry, ale krótki. Za to potem boski zjazd, gdzie można szybko i nawet bez pedałowania śmignąć przez Szozdy i dojechać bez wysiłku aż do granic Roztoczańskiego Parku Narodowego. Co innego, jechać rowerkiem w długa stronę….

Dojeżdżamy do parkingu. Czas kończyć wyprawę. Wojtek ładuje rower do samochodu, ja zajeżdżam na stację PKP Zwierzyniec. Pasażerów oczekujących całkiem sporo – ponad 20 osób. O czasie pojawia się pociąg Solina, który prowadził wówczas grupę wagonów w relacji Bełżec – Warszawa. Wyprawa dobiegła końca.

Lipiec 2006