Nad Tanwią

W rezerwacie Nad Tanwią, tam gdzie seria bodaj 24 szumów. Turyści zwykle fotografują tu właśnie wodospady, a mnie ostatnio wzięło na las. Pięknie tam jest! Rebizanty (obecnie część Huty Szumy, ale ja wolę jednak starą nazwę Rebizanty).

Ukradli unikalny na Roztoczu reper!

Publikując swego czasu artykuł o starych znakach wysokościowych (reperach) na budynkach kolejowych na Roztoczu wspominałem głównie o tych polskich, przygotowanych w okresie dwudziestolecia międzywojennego. To efekt wspólnej wyprawy z Pawłem Rydzewskim.

Na zdjęciu poniżej znak austriacki (Hoehen Marke). Na całej roztoczańskiej linii kolejowej od Rejowca po Muninę był taki tylko jeden. No właśnie – był. Jeszcze wiosną 2022 r. , ale latem już go nie było, ktoś wyrwał ze ściany. Stacja Nowa Grobla. Pozostało już tylko archiwalne zdjęcie.

Wspomniany artykuł jest tu: https://roztocze24.info/?page_id=733

Stare Dobre Małżeństwo w Bieszczadach

Gdzieś tak zaraz po sylwestrze dowiedziałem się, że Stare Dobre Małżeństwo zagra latem bieszczadzki koncert na głównej stacji kolejki wąskotorowej pod Cisną pod hasłem Schronisko Aniołów (tytuł tak nowej piosenki, jak i płyty). Koncert z 13 sierpnia wyprzedał się błyskawicznie, ale zaraz zorganizowano drugi 14 sierpnia. No i na ten bilety udało się już nabyć! Niebanalne miejsce występu (ławki między szynami, z pociągiem w tle sceny) i fakt, że to są Bieszczady sugerował, że i setlista będzie niebanalna. No i była! Wysłuchanie hymnu (jak sam określa tę pieśń Krzysztof Myszkowski) Bieszczadzkie Anioły na żywo w Bieszczadach (i to dwa razy tego wieczoru!) to niezwykłe przeżycie! Setlista ku naszej wielkiej radości obejmowała głównie pieśni Stachury + to co najpiękniejsze u Ziemianina. Dużo pieśni od lat nie granych, w tych najstarszych! No i te genialne skrzypce Wojciecha Czemplika! Tylko on potrafi tak zagrać Niebrookliński most… A usłyszeliśmy też m.in. Jak, Gloria, Z nim będzie szczęśliwsza, Wstaje nowy dzień, Jest już za późno, nie jest za późno, Dla wszystkich starczy miejsca, nawet Majka się pojawiła (choć we fragmencie). Do tego wspomniane Bieszczadzkie Anioły, Rynek w Tymbarku, Czarny blues o 4 nad ranem czy W Leluchowie. Raj na ziemi! W czasie bisów kilka utworów Krzysztof wykonał solo, pozostali muzycy zasiedli sobie na ten czas w pobliskim wagonie bieszczadzkiej wąskotorówki… Na finał ponownie wszyscy razem na scenie. Bieszczadzkie Anioły. W każdym wymiarze. Nie tylko metafizycznym.

Stacja Dziewięcierz

Stacja Dziewięcierz odległa jest tak od wsi, której nazwę nosi, jak i od cywilizacji. Bodaj w ubiegłym roku zrezygnowano z jej obsługi i już nawet osobowe szynobusy tu się nie zatrzymują. Szkoda, bo turystycznie okolica jest bardzo ciekawa. Całkiem blisko stąd np. do rezerwatu Sołokija, czy tzw. Świątyni Słońca. Może jednak kiedyś ponownie będzie można tu wysiąść z pociągu?

Zdobyliśmy Tofanę di Mezzo (3244 m n.p.m.)

Po dwuletniej przerwie powróciliśmy w Alpy i Dolomity. Jeden z najpiękniejszych momentów przytrafił się w masywie Tofany. Tworzą go: Tofana di Roses (3224 m n.p.m.), Tofana di Mezzo (3244 m n.p.m.) i Tofana di Dentro (3238 m n.p.m.). Najwyższa jest więc Tofana di Mezzo, no i właśnie na niej się zameldowaliśmy! Fotka pokazuje Tofanę di Roses widzianą właśnie ze szczytu Tofany di Mezzo. Jest pięknie!