Szlak rowerowy Jastrzębia Zdebrz na Roztoczu Zachodnim

Słowo jastrzębia nawiązuje do wysokiego poziomu trudności szlaku (liczne zjazdy i podjazdy). W zasadzie to miał być orli szlak, ale ponieważ orłów tu w przyrodzie brak, zdecydowano się na jastrzębie. Natomiast zdebrz to odniesienie do licznych tu wąwozów.

Przebieg szlaku: Biłgoraj – Kąty – Radzięcin – Abramów – Wielka i Mała Jezówka – okolice Kondratów – Gródki – Załawcze – Turobin – Gilów – Hosznia Ordynacka – Jędrzejówka Góra – Komodzianka – Teodorówka – Głupia Wieś – Smoryń – Trzęsiny.

Długość szlaku podstawowego: ok 70 km (z Trzęsin powrót do Biłgoraja szlakami rowerowymi żółtym lub czerwonym, dodatkowe 16 km), znaki niebieskie.

Korzystając z lokalnych szos można skracać trasę i tworzyć mniejsze pętle.
Poniżej relacja z przejazdu szlakiem podstawowym.

1. Biłgoraj – Wielka i Mała Jeżówka – okolice Kondratów (Gilowski Las)

Ślad GPS trasy przedstawia się następująco:

Był to oficjalny rajd zorganizowany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Roztocza Jastrzębia Zdebrz. Każdy uczestnik dostał specjalny folder z mapką i opisem szlaku, a także pamiątkową koszulkę rajdową. Ponadto, oprócz posiłku na końcu rajdu, przygotowano także poczęstunek w połowie trasy. Brawo!

Na rynku w Biłgoraju było tłoczno, biłgorajscy rowerzyści nie przestraszyli się chłodnej (w porywach tylko +10 stopni) i pochmurnej aury! Na zdjęciu zmieściła się tylko niewielka grupa uczestników rajdu, w rzeczywistości rowerzyści zajęli niemal cały biłgorajski rynek!

Niebawem uczestnicy rozjechali się na wybrane przez siebie trasy rajdowe. Ja zdecydowałem się na trasę nr II. Przyczyny były dwie:

Po pierwsze prowadziła ona najdłużej szlakiem Jastrzębia Zdebrz.

Po drugie, trasa wiodła przez należące do Korony Wzgórz Roztocza wzniesienie Wielka Jeżówka (więcej informacji na temat Korony w dziale Roztoczańskie tematy), które od teraz będzie dostępne ze znakowanego szlaku turystycznego!

Wyruszamy w drogę. Najpierw zalew w Biłgoraju (jedziemy przez chwilę koroną wałów), potem spotkanie z Puszczą Solską. Przyjemnie jedzie się wśród głównie sosnowego lasu. Droga wygodna, z wyjątkiem krótkiego fragmentu piaszczystego. Ma on jednak swój urok, przecinamy bowiem malownicze pasmo wydm.

Następnie przed nami pagóry Roztocza Zachodniego, w jego części zwanego Roztoczem Gorajskim (dalej na wsch. wyróżnia się jeszcze Roztocze Szczebrzeszyńskie). Przez wiele lat nie było tu praktycznie wcale znakowanych tras turystycznych, szczęśliwie zaczyna się to zmieniać, w czym duża zasługa twórców Jastrzębiej Zdebrzy. Dobrym pomysłem są tablice informacyjne z mapkami szlaku oraz zdjęciami i krótkimi informacjami o mijanych miejscowościach. Koniecznie trzeba się przy nich zatrzymywać!

W Kątach przejeżdżamy most na Białej Ładzie. W pobliżu według mapy jest młyn, ale tym razem nie uda się go zobaczyć. Dalej Stara Wieś. W Radzięcinie ciekawy kościół wart oddzielnej opowieści (obok, w 2009 r. utworzono park papieski), warto przyjechać tu na dłużej. Rowerzyści jadą jednak dalej. Wśród zabudowań skręt w prawo. Teraz raz jeszcze mostek nad Białą Ładą i już zaczyna się najciekawsza i najbardziej widokowa część szlaku.

Na krótkim odcinku jedziemy szosą z Jędrzejówki do Woli Abramowskiej. Potem Wielka Jeżówka – wzniesienie uznawane ostatnio za najwyższe na Roztoczu Gorajskim.

Tak po prawdzie, to jest to całe pasmo Jeżówek, bo oprócz tej Wielkiej jest jeszcze Mała. Ponadto GPS wykazał bodaj cztery górki o niemal identycznej wysokości (różnica ledwie 1 metra, przy błędzie pomiaru +/- 4 metry). Trzeba po prostu przejechać całość pasma!

Docieramy do szosy Goraj – Kondraty i opuszczamy trasę podstawową. Zakończenie rajdu (na trasie II wyszło 34 km) na polanie w dolinie koło Gródek, poza szlakiem głównym (fotka poniżej). Po bigosie i żurku ja już się ewakuowałem, ale potem miały być jeszcze cygańskie tańce…

2. Okolice Kondratów – Turobin – Gródki (Gilowski Las)

Ślad GPS trasy przedstawia się następująco:

Start w lesie nieopodal Kondratów, czyli tam, gdzie zakończyło się poprzednie moje spotkanie z podstawowym szlakiem. Zupełnie inna pogoda: jest cieplej i do tego słonecznie.

Jadę do Gródek. We wsi ciekawostka – kościół polskokatolicki.
Przy cmentarzu, krótka wycieczka boczna w okolice ostatniego już na Roztoczu Zachodnim zachowanego drewnianego wiatraka (obecnie przeniesiony do Klemensowa).

Dalej raz w górę, raz w dół, raz na wierzchowinie, raz w wąwozie.

Dookoła jeszcze sporo zieleni, ale zarazem coraz więcej żółci i czerwieni. Na odcinkach leśnych na ścieżce leży już wiele liści. Fajnie szumią, gdy się po nich jedzie…
Przy zjeździe do Załawcza opuszczona i zarośnięta cegielnia, która wygląda niczym jakiś dawny fort.

Dojeżdżam do szosy na granicy Zagrobla i Rokitowa. Po drugiej jej stronie stary drewniany krzyż, a obok metalowy. Kilkadziesiąt metrów dalej, ale już po południowej stronie szosy, niemal identyczne krzyże i w tym samym drewniano-metalowym układzie.

Teraz wycieczka boczna do Turobina. Najpierw przez łąki, a za mostkiem na rzece Por już wśród zabudowań. Zatrzymuję się przy kościele, którego prezbiterium pochodzi z 1530 r., później przebudowywany. Ołtarz główny drewniany z ok. 1623 r., północny marmurowy ołtarz boczny z ok. 1630 r. Według notatek z 1878 r. ks. Jana Olszańskiego, proboszcza tamtejszej parafii ów ołtarz na pogodę suchy, a na deszcz spocony. Na płn. wewnętrznej ścianie prezbiterium renesansowa płyta nagrobna Anny Świdziny, zmarłej 15 IX 1546 r. Zwiedzam także tzw. turobiński panteon, na który obok wspomnianego kościoła tworzy cmentarz (z kaplicą cmentarną św. Elżbiety z 1832 r.), drewniana kaplica św. Marka z 1822 r. i krzyż powstańczy z 1863 r. Warto dodać, że według tradycji Turobin istniał już w XI w. (pierwsza wzmianka z 1388 r.). Swego czasu był tu nawet zamek.

Na szlak powracam inną drogą, szosą wiodącą przez Załawcze. W Rokitowie skręt w lewo, w zabudowania, a potem zmiana kierunku – już prosto na południe. Niebawem, obok kapliczki z 1909 r. wymuszony postój. Lessową drogą, którą prowadzi dalsza część trasy, zmierzała w moim kierunku inwazja traktorów (w liczbie czterech). Droga wąska, mowy nie ma o mijance. Trzeba czekać. Potem ponownie rozległe widoki!

Teraz przecudny las Dębnik. Nie brak wąwozów, pojawia się także buczyna. Górka to zarazem spora, niemal cały czas podjazd! Zmachałem się nieco, ale i tak pięknie było.

W Gilowie mijam ładny drewniany kościółek…

…i opuszczam szlak Jastrzębia Zdebrz i tym razem za pieszym szlakiem niebieskim wśród kolorów jesieni zmierzam do doliny za Gilowskim Lasem. Tu miało miejsce zakończenie rajdu wrześniowego, tu także kończę kolejny etap trasy.

3. Gilów – Jędrzejówka – Teodorówka – Trzęsiny

Zaczynam tam, gdzie poprzednio porzuciłem szlak podstawowy, czyli w Gilowie. Ślad GPS poniżej.

Na początek trochę graniówki, potem skręt w lewo w wąwóz i następnie w prawo. Teraz prosto przez wzgórza ponownie na Docieram do drogi z betonowych płyt, dalej prosto w dół. Jadę króciutko asfaltem przez zabudowania Hoszni Ordynackiej i dalej wśród pól na płd.-wsch. Po lewej widoki na zalesione pasmo wzgórz, wśród których wyróżnia się stroma ściana Łyśca.

Pnę się pod górę i trafiam do zabudowań Jędrzejówki Góry. Tam piękne, prawdziwie beskidzkie widoki!

Szlak skręca w lewo wprowadzając w wąwozik.

Teraz stromo w dół do szosy (tu sklep spożywczy). Po 1 km opuszczam asfalt i udaję się w prawo. Czas na kolejny odcinek wąwozowo-terenowy. Dalej zabudowania Komodzianki. Do Teodorówki jadę wygodnym asfaltem, tu skręt w polną drogę w lewo. Ponownie jazda grzbietem roztoczańskich wzgórz. 1 km od opuszczenia szosy skręt w prawo. Zjeżdżam na zach. w dolinę. Tu kilka zabudowań, to tzw. Głupia Wieś (nadal nie można tu dojechać nie tylko asfaltem, ale nawet droga utwardzaną).

Ponowna zmiana kierunku na płd. i wspinaczka na wzgórza. Przecinam drogę krajową nr 74. Według mapy droga na wierzchowinie jest prosta, w istocie rzecz jest bardziej skomplikowana, sporo tu krzyżujących się duktów. Ciekawostką jest kamieniołom.

Pozostał już tylko przyjemny zjazd do Smorynia. Przy kamiennym białym krzyżu osiągam szosę i udaję się w prawo do drewnianego kościółka w Trzęsinach. Szlak Jastrzębia Zdebrz skończony!!!!!

Wrzesień/październik 2008