Amadeus – ten film wywarł na mnie ogromne wrażenie już za pierwszym razem, a było to wieki temu (obraz jest wszak z 1984 r.) w nieistniejącym już lubelskim kinie Kosmos (po obiekcie tym został neon, eksponowany obecnie jednak w innym miejscu). Weekendową porą miałem teraz akurat dość czasu, aby zmierzyć się po raz kolejny z tym genialnym filmem Milosa Formana, po raz pierwszy oglądając dłuższą wersję The Director’s Cut. Te dodatkowe sceny (ponad 25 minut) wiele nie wnoszą, ale skoro się zachowały, to dlaczego nie pokazać tego widzom. Kto Amadeusza obejrzy, zupełnie inaczej będzie później słuchał nieziemskiego Requiem. Nawet jeśli sam film ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Mozart wszak wcale nie był taki biedny i nie było żadnego konfliktu z Salierim. Ale jak to pięknie zostało opowiedziane… Na zdjęciu wspomnienie z muzycznej pielgrzymki do Salzburga do domu, w którym Mozart się urodził. Samo chodzenie po tych pomieszczeniach to było dla mnie wielkie przeżycie! A wiedzieliście, że wszystkie imiona tego genialnego kompozytora to Johannes Chrysostomus Wolfgangus Theophilus Mozart?