Lubelska droga św. Jakuba (nr 16): Lublin – Sandomierz, cz. III

Odcinek Zawichost – Sandomierz, 21 km, znakowany symbolami muszli i żółtymi strzałkami

Wprowadzenie

Wędrówkę rozpoczynamy w pobliżu przeprawy na Wiśle, gdzie spotykają się oba warianty drogi św. Jakuba z Gościeradowa. Początkowy odcinek wiedzie razem z pieszym szlakiem czerwonym Bidaczów – Sandomierz.

Udajemy się w kierunku zach. Po 550 m skręt w lewo, a po chwili w prawo. Ul. Polna wyprowadza nas z Zawichostu. Wędrujemy po szosie, później utwardzoną drogą gruntową, wśród słynnych, głównie jabłkowych sadów.

Uwaga! Nie przeoczmy rozwidlenia, gdzie w lewo odbiega nieco gorsza droga. Przy niej tabliczki naszej drogi i pieszego szlaku czerwonego.

Przecinamy widokowe wzgórze osiągając kolejne sady. Wśród nich węzeł szlaków. Czerwony pieszy odbiega w lewo (prowadzi także do Sandomierza, ale inną, dłuższą o 2 km drogą), my udajemy się nadal prosto. Pojawia się nawierzchnia asfaltowa.

7 km – stara i bardzo ciekawa murowana kapliczka zwana Latarnią Chocimską (w okolicy jest ich jeszcze kilka). Fundatorami mieli być żołnierze wracający ze zwycięskiej bitwy pod Chocimiem.

Główna droga prowadzi nas do Garbowa. Przy skrzyżowaniu, po prawej mijamy pomnik słynnego rycerza Zawiszy Czarnego herbu Sulima. Walczył on pod Grunwaldem, a urodził się właśnie w Garbowie. W pobliskim wiejskim domu kultury znajduje się izba pamięci, w której można zobaczyć m.in. zrekonstruowaną zbroję rycerza. W sprawie zwiedzania numer telefonu to: 665 498 831.

Kontynuujemy marsz na południe. Czeka nas teraz pierwsza (acz nie ostatnia!) mozolna wspinaczka pod dość strome wzgórze. Zbliżamy się do miejscowości o intrygującej nazwie Góry Wysokie. Na tym odcinku widoki będą ograniczone, warto kiedyś tu powrócić i pokonać np. szosę Garbów – Czermin – Słupcza. Bardzo efektownie ta okolice prezentuje się także z okien pociągu (trasa Sandomierz – Ostrowiec Świętokrzyski).

Przed nami kolejna górka. Maszerujemy za szosą przez bardzo przyjemny wąwóz.

Wąwóz w okolicy Gór Wysokich

W końcu osiągamy miejscowość Góry Wysokie i murowany kościół pw. Matki Bożej Bolesnej i św. Wita Męczennika z 1792 r.

Wąską drogą przez wąwóz schodzimy w dół do prostopadłej szosy (12,5 km), tam w prawo. Pojawiają się znaki lokalnych szlaków rowerowych: niebieskiego i czerwonego, tudzież niebieskiego szlaku pieszego (dalej zastąpi go szlak zielony). Jesteśmy w miejscowości Nowe Kichary. 900 m dalej, na skrzyżowaniu, przy wysokiej kamiennej białej kapliczce, skręt w lewo. Uwaga! Niebawem opuszczamy szosę, pnąc się dróżką na wzgórze, na którym zobaczyć można ruiny baszty – kaplicy św. Rocha XVII w.

Maszerujemy prosto do pobliskiej wąskiej szosy, gdzie w lewo, a po chwili w prawo. Dookoła rozległe pola. Mijamy kolejną kamienną latarnię chocimską, choć już nie tak efektowną, jak ta na skraju Garbowa.

Na skrzyżowaniu z szosą na skraju Rzeczycy Suchej nadal prosto (brak znaków drogi św. Jakuba, ale będą znaki szlaków rowerowych)! Pokonujemy ostatni już wąwóz.

Dcieramy do pierwszych zabudowań Sandomierza. Na skrzyżowaniu ulic udajemy się w prawo (17,5 km). Przecinamy drogę krajową z Sandomierza do Opatowa. Na skrzyżowaniu z ul. Gołębicką nadal prosto, za ul. Wojska Polskiego i dalej w tym kierunku za ul. Żeromskiego. Braki w znakowaniu, niektóre znaki zniszczone!  Docieramy do seminarium duchownego z kościołem pw. św. Michała Archanioła przy ul. Mickiewicza. Przechodzimy na drugą stronę ulicy zmierzając do pobliskiego parkingu (plac Niepodległości). Po prawej mijamy słynną Bramę Opatowską (20 km) i głaz upamiętniający XXV rocznicę powstania NSZZ Solidarność. Skręcamy w prawo i wchodzimy na piękną sandomierską starówkę. Wędrując cały czas prosto mijamy nie tylko słynny ratusz, ale także węzeł szlaków (w to miejsce doprowadza m.in. pieszy szlak czerwony, który opuściliśmy w okolicy Garbowa), bar Jakub (do którego zaprasza figura mnicha) i budynek kurii diecezjalnej z tablicą dla upamiętnienia tysiącletniej więzi Węgier i Polski, zapoczątkowanej w Jezusie Chrystusie przez świętych obu narodów: św. Stefana Króla i św. Jadwigę Królową oraz innych świętych, monarchów i wielkich przodków, którzy ugruntowali tę jedność. Tablicę odsłonił 10 maja 2004 r. prymas Węgier, kardynał Péter Erdõ.

Mijamy katedrę, tu jednak nasz szlak jeszcze się nie kończy. Schodzimy w dół obok figury błogosławionego Wincentego Kadłubka. Po prawej mijamy głazy upamiętniające mieszkańców ziemi sandomierskiej poległych w okresie II wojny światowej. Przed nami zamek – obecnie muzeum (warto zajrzeć przynajmniej na taras widokowy).

Tuż co przed zamkiem skręcamy w prawo za drogowskazem pokazującym dojście do widocznego stąd kościoła pw. św. Jakuba (na zdjęciu poniżej). Mijamy tablicę reklamującą winnicę św. Jakuba (wino produkowano tu już w XIII w., potem miała miejsce bardzo długa przerwa, do tradycji powrócono w 2014 r. wykorzystując szczep Seyve Villard, winnicę widać z drogi, którą się tu dochodzi od strony zamku).

21 km – dochodzimy do końca naszej trasy. Tu kamienny znak szlaku, z rzeźbioną muszlą i dwie ławeczki.

W tym miejscu kończy się droga lubelska, a zaczyna droga małopolska (czyżby pierwsza ławeczka miała służyć za odpoczynek po wędrówce pielgrzymom lubelskim, a druga tym rozpoczynającym kolejny etap?). Koniecznie trzeba teraz wejść do jakubowego kościoła (por. informacje o kościele zamieszczone poniżej w opisie Sandomierza) na modlitwę po odbytej pielgrzymce. A potem? Może wyruszymy dalej drogami św. Jakuba – do Krakowa (stąd 204 km), a może nawet do Santiago (stąd 3917 km, z Krakowa 3713 km).

A Sandomierz? Warto poświęcić mu więcej uwagi. Miasto powstało na 7 wzgórzach (tak jak Rzym). Nazwę tradycyjnie łączy się z pobliskim ujściem Sanu (San do Wisły zmierza). Już w X w. na terenie obecnego wzgórza zamkowego istniała osada.
Intrygująca legenda zachowała się z okresu najazdu tatarskiego z 1260 r. Najeźdźcy zastosowali chytry podstęp. Ponieważ miasto było trudne do zdobycia, zaproponowali rozmowę z wojewodą Piotrem Krępą w sprawie odstąpienia od oblężenia.
Ten udał się do wrogiego obozu wraz ze swym bratem Zbigniewem. Niestety, zostali oni tam uwięzieni i zabici. Córka wojewody, Halina, była wówczas niemowlęciem, ukrytym na czas oblężenia w kościele św. Jakuba. Gdy w 1287 r. Tatarzy ponownie oblegali miasto, przekazała im rzekomo potajemnie informację, że jest skłonna wskazać wiodącą lochami drogę do miasta, co ułatwi jego zdobycie. Wróg dał się skusić. Gdy tylko Tatarzy weszli do lochów, uprzedzeni mieszkańcy zasypali wejście. Bohaterska Halina zginęła, ale wraz z nią wielu żołnierzy wroga, w tym dowódcy.

W 1386 r. po raz pierwszy zatrzymał się w Sandomierzu król Władysław Jagiełło. Powracał tu potem jeszcze nie raz. Inni słynni goście to Zygmunt August, Zygmunt III Waza i Władysław IV.

W 1570 r. w Sandomierzu miało miejsce niezwykłe spotkanie, z udziałem kalwinów, polskim luteranów i braci czeskich. W jego rezultacie podpisano dokument zakładający współpracę, wzajemne uznawanie duchownych i sakramentów. To najstarszy dokument ekumeniczny w Europie!

W 1910 r. w ogrodzie benedyktynek przypadkowo wykopano m.in. złota koronę króla Kazimierza Wielkiego. Przekazano ją na Wawel, a w Sandomierzu można zobaczyć jej wierną kopię.

Zabytki

  1. Kościół św. Michała Archanioła zbudowany w latach 1686-1692 dla benedyktynek. Obecnie znajduje się tu seminarium duchowne.
  2. Na sąsiednim wzgórzu (poza szlakiem) znajduje się kościół św. Józefa wzniesionego w latach 1679-1689 i budynki dawnego klasztoru franciszkanów-reformatów. Według podań część materiałów pozyskano z niszczejącego zamku w Zawichoście (nie ma się co dziwić, że ten niebawem został rozebrany).
  3. Brama Opatowska z XIV w. Nieopodal kościół św. Ducha z XIV w.
  4. Następnie ratusz z XIV w. (później rozbudowywany).
  5. Bazylika katedralna z 1360 r. fundacji Kazimierza Wielkiego. W swoim wnętrzu kryje bizantyjsko-ruskie freski z początku XV w. fundacji króla Jagiełły. Ciekawe są także obrazy, pochodzące z różnych okresów (XV-XVIII w.).
  6. W pobliżu (poza szlakiem) dawny Dom Długosza z 1476 r. (jego fundacji, aczkolwiek sam Długosz tu nigdy nie mieszkał), obecnie muzeum diecezjalne (w nim m.in. rękawiczki św. Jadwigi, które miała podarować mieszkańcom w podziękowaniu za wyciągnięcie z zaspy).
  7. Zamek (obecnie muzeum), być może nawet z XIV w., wystawiony w miejsce wczesnośredniowiecznego grodu obronnego. Wygląda okazale, ale w istocie to tylko jedno skrzydło (ok 1/3 całości, która tworzyła czworobok). Za zniszczenia odpowiedzialni są Szwedzi. Wysadzenie zamku w powietrze miał przeżyć szlachicic Sebastian Bobola, który – jak zapisał w Pamiętnikach Jan Chryzostom Pasek – wyrzuciły prochy pana Bobolę, szlachcica tamecznego, z koniem aż za Wisłę na drugą stronę, a przecie zdrowy został.
  8. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła, najstarsza zachowana świątynia w Sandomierzu, wzniesiona w latach 1226-1250 (w miejsce starszego). To jeden z najwcześniejszych kościołów w Europie wzniesiony w całości z cegły! Całość założenia dopełnia klasztor. Pierwszy klasztor dominikanów założono w Polsce w Krakowie w 1223 r., ale już w 1226 r. powstał drugi – właśnie tu, w Sandomierzu. Warto wspomnieć zdarzenie, które miało miejsce podczas najazdu tatarskiego z przełomu lat 1259/1260. W kościele zgromadzili się wtedy dominikanie. Wróg sforsował wrota świątyni i wymordował wszystkich zakonników. Do dziś wspomina się pięćdziesięciu męczenników sandomierskich (wśród nich wskazuje się także na ojca Augustyna Rogalę, zabitego w 1657 r. podczas najazdu wojsk Rakoczego). Zostali oni wyniesieni na ołtarze w 1807 r. przez papieża Piusa VII.
  9. Wielką atrakcją sandomierskiej starówki jest podziemna trasa turystyczna, prowadzące przez wielopoziomowe, drążone w lessach, dawne piwnice. Trasa ma 470 metrów długości i dochodzi do 12 m głębokości. Same lessy najciekawiej prezentują się w wąwozie św. Jadwigi (dojście od kościoła św. Jakuba ul. Staromiejską).

W ostatnich latach Sandomierz bardzo zyskał na popularności, dzięki serialowi Ojciec Mateusz, ale to już zupełnie inna historia.

Ciekawostką z okolic Sandomierza są Góry Pieprzowe. Osiągają wprawdzie tylko 200 m n.p.m., ale tworzą je skały liczące ok. 500 mln lat! Szczególną osobliwością jest obecność aż 15 gatunków dzikiej róży.

Wakacje 2015 r.