Sztuczna inteligencja

Ostatnio miałem specyficzny kontakt ze sztuczną inteligencją. Na tyle specyficzny, że przypomniała mi się przypowieść o inteligentnej bombie, która wynaleźli Amerykanie, a która okazała się być na tyle cwana, że podczas próby jej zrzucenia nie dała się wyrzucić z samolotu. Na szczęście mój kontakt ze sztuczną inteligencją miał charakter cywilny. Okazało się, że Papcio Chmiel tuż co przed śmiercią zdołał ukończyć jeszcze jedną księgę przygód Tytusa, Romka i A’Tomka, no i kilka dni temu miała ona swoją premierę. Natychmiast zamówiłem. Niestety, nie mogłem odebrać przesyłki w godzinach, które zapowiedziała firma kurierska. Przekierowałem więc paczkę do pobliskiego sklepiku. Spieszyłem się, więc nie sprawdziłem, co tam sztuczna inteligencja podpowiada. No i okazało się, że skierowała mnie do sklepiku, który w prostej linii znajduje się zaledwie 800 m od mojego domu. Problem w tym, że akurat w tym kierunku nie prowadzi żadna droga. Na wprost jest głęboki wąwóz, nawet bez ścieżki w poprzek. W obecnych zimowych okolicznościach przyrody trasa nie do pokonania. Drugi sklepik tej sieci znajduje się w kierunku przeciwnym, ale w odległości 900 m. Teoretycznie 100 m dalej, ale w tę stronę wiedzie prosto ulica, dziś nawet z w miarę odśnieżonym chodnikiem. Tym razem muszę udać się jednak do innego, teoretyczne bliższego sklepiku. Dotrzeć do niego można ulicami, ale zataczając szeroki łuk. Okazało się, że tam i z powrotem wyszło ponad 7 km marszu! Czy sztuczna inteligencja zawiodła? Absolutnie nie! Być może poznała mnie całkiem dobrze. W ostatnich dniach jestem uziemiony przy komputerze realizując pewien projekt i tylko szukałem jakiejś wymówki, żeby się przejść outside. No i sztuczna inteligencja mi w tym pomogła…

Muzeum AK w Bondyrzu

Muzeum historyczne Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – Inspektoratu Zamość im. majora Stanisława Prusa Adama, dowódcy 9 Pułku Piechoty AK Ziemi Zamojskiej. Przed budynkiem zwraca uwagę oryginalny czołg T-34. Muzeum dokumentuje bitwy stoczone przez Wojsko Polskie we wrześniu 1939 r., a także przez oddziały AK i BCh na Zamojszczyźnie podczas niemieckiej okupacji i później do roku 1953. Wśród eksponatów wyróżnić należy szczególnie ostatni zachowany kompletny wojskowy ołtarz polowy Armii Kraków (który później służył partyzantom) i rzadkie egzemplarze broni.

Wirtualna wycieczka po całym muzeum podlinkowana poniżej. Polecam!

https://spacer.akzamosc.pl/html5/index.php?id=85271

Roztoczańska kolej zimą

Na zdjęciu roztoczańska linia kolejowa w okolicy Dziewięcierza (Roztocze Południowe). Fotka z przejazdu, który miał miejsce w lutym 2006 r. Nocą jechaliśmy pociągiem z Lublina do Rzeszowa, skąd o świcie kolejnym składem do Zamościa przez Bełżec. Obecnie niestety zimą nie ma tu żadnych składów pasażerskich. Więcej zimowych kolejowych zdjęć tu.

Most Jana Stacha

W Znamirowicach, nieopodal pięknego jeziora Rożnowskiego (piętrzącego wody Dunajca), odnaleźć można niezwykły kamienny most. Zbudował go z piaskowca miejscowy gospodarz Jan Stach. Własnoręcznie. Kamień po kamieniu. Dzień po dniu. Budowa zajęła mu trzy lata, pomiędzy 1968 a 1971 rokiem. Most jest imponujący i zaświadcza nie tylko o determinacji budowniczego, ale i o jego niezwykłych zdolnościach. A po co ten most? No cóż, gdy gospodarz osiedlił się tutaj, jedyna prowadząca do jego włości droga wiodła przez teren prywatny, a wredny sąsiad ot tak po prostu i bez żadnej przyczyny zabronił Janowi możliwości korzystania z niej. No to Stach zbudował własny most…

Na Poleskim szlaku

Taki sympatyczny jesienny klimacik z Polesia. Jezioro Piaseczno, najczęściej odwiedzane. Potem było jeszcze ognisko. Zdjęcie z września. Fajny czas, bo wtedy częściowo rowerkiem, częściowo z buta, pokonałem duży fragment pieszego szlaku Centralnego, znakowanego kolorem niebieskim, z jeziora Wytyckiego do Urszulina. W prostej linii to jest zaledwie 6 km, ale szlakiem 84 km (!) To bardzo szeroko rozrzucona pętla z wieloma ciekawymi zakątkami, jak las Borek, stawy w okolicy Libiszowa czy jezioro Uściwierz. Kilka odcinków jest zmienionych w stosunku do pierwotnych przebiegów, ale akurat wszystkie je miałem szczęście poznać przed laty. Trasa jest dość łatwa i nie miałem kłopotów orientacyjnych, z wyjątkiem krótkiego odcinka w okolicy rezerwatu Jezioro Świerszczów (gdzie czekają chaszcze, przy umiarkowanym obecnie stanie znakowania). Szczęście dopisało i wyszedłem z lasu dokładnie tam, gdzie trzeba. Do pokonania pozostał jeszcze odcinek z Wytyczna do Włodawy, ale to już na przyszły rok.

Stawy w Rogóźnie k. Tomaszowa

To jedne z ciekawszych obszarów tego typu na Roztoczu. W 2020 r. wzbogacono go o drewniane kładki,  promenadę z licznymi ławkami, wiatę na ognisko i tablice edukacyjne.  Swoje spotkanie ze stawami w Rogóźnie warto jednak wydłużyć wędrując dalej groblą po ich zach. stronie w stronę stadniny Dąbrowa Tomaszowska. Taka mała Biebrza.

Czytaj dalej „Stawy w Rogóźnie k. Tomaszowa”

Partyzanckie Brzeziny

W ostatnim (55) numerze Gazety Horynieckiej ukazał się mój artykuł Niezwykła historia Stefana Kobosa Wrzosa – wybitnej postaci w historii polskiej partyzantki. Por. Stefan Kobos Wrzos był kolejno dowódcą plutonu AK w Brzezinach k. Bełżca, dowódcą kompanii Narol, komendantem WiN obwodu Tomaszów Lubelski, a po zakończeniu II wojny światowej pozostał w ukryciu. Szerokim echem odbił się zwycięski atak jego partyzantów na siedzibę UB w Tomaszowie Lubelskim. Była ona otoczona wysokim płotem zasłaniającym widok. Wrzos z koszykiem i laską przekroczył śmiało bramę w celu rozpoznania sytuacji. Zatrzymany przez wartowników powiedział, że przybył naprawić zegarek i że słyszał, że tu pracuje znakomity zegarmistrz. W koszyku celowo miał tylko jabłka i zegarek właśnie. Wypuszczono go jako nieszkodliwego, bo któż normalny szukałby zegarmistrza w siedzibie UB?

Zdobyta wiedza o układzie budynku przydała się w czasie właściwej akcji. Przez kolejne lata ukrywał się razem z Eugeniuszem Szczepańskim w Brzezinach, aż do aresztowania przez UB 21 stycznia 1956 r. Dziś przy domu państwa Szczepańskich (nr 86) znajduje się prywatny skansen, także z partyzanckimi akcentami. W 2000 r. w kościele w Brzezinach wmurowano tablicę upamiętniająca Wrzosa. Już po napisaniu artykułu odwiedziłem wieś, z radością odnajdując nowe tablice upamiętniające Stefana Kobosa i ładne partyzanckie malunki na budynkach, upamiętniające prawdziwe wydarzenia. Jeden z nich na zdjęciu.