Tak na początek wakacji… centrum wolnego czasu z czeskiego Mikulova. Było zamknięte, a szkoda, bo bardzo zaintrygowało nas, co też takiego oferują w środku. Jest w tym niebanalne wyzwanie: masz wolny czas, ale jeżeli zostanie on zagospodarowany w centrum wolnego czasu, to ten czas już nie będzie taki wolny (może szybki?).
A na marginesie. Nocowaliśmy tam przy ul. 1 Kwietnia. Wujek Google wytłumaczył, że gdyby to była Słowacja to faktycznie chodziłoby o kwiecień, ale w przypadku Czech kwiecień to maj. Była to więc ulica 1 maja. W sumie szkoda, bo bardziej do gustu przypada mi 1 kwietnia. Jakiś czas potem w Milionerach trafiło się właśnie pytanie o ten czeski kwiecień. Zawodnik niestety udzielił błędnej odpowiedzi i odpadł.
Jak już piszę o Mikulowie, to wspomnę, że na tamtejszym zamku mają jedną z największych na świecie beczek na wino, o pojemności ponad 100 000 litrów….
… to ta z powyższego zdjęcia, a w granicach miasta także prawdziwą jaskinię. Pewnie po to, żeby odpoczywać po tym winie. To w końcu południowe Morawy, tu praktycznie za każdym domem znajduje się winnica. A na tym zamku jest jeszcze wyjątkowa biblioteka. Inna atrakcja Mikulowa to kościół św. Sebastiana z XVII w., zbudowany na szczycie góry, z której rozciąga się rozległa i piękna panorama.