Zhakowanie strony Roztocza

W dniu 19 marca 2019 r. niniejsza strona została zhakowana. Było to związane z mocno nieaktualnym oprogramowaniem php hostingu. Hosting jest już nowy, a strona zabezpieczona. Od razu wrzuciłem backup z lutego 2019 r., jednak nie ma w nim zdjęć i linki w większości nie działały. Odtworzenie strony okazało się być dobrą okazją do jej przebudowania, co w dużej mierze zostało już zrealizowane.

Przy okazji polecam widget SZUKAJ, dzięki któremu można łatwiej odnaleźć interesujące materiały (przeszukiwanie ma miejsce wyłącznie w ramach blogu serwisu Roztocze).

Bunkier pod Zamościem

Nieopodal pełnego wąwozów kompleksu leśnego Pańska Dolina znajdują się wsie Huszczka Mała i Duża. 6 listopada 1941 r. Niemcy wysiedlili stąd wszystkich 367 mieszkańców (taki los miał spotkać aż 300 zamojskich wsi). W ich miejsce sprowadzono osadników niemieckich i volksdeutschów. Nie mieli oni łatwo, nękała ich bowiem polska partyzantka. W nocy z 28/29 kwietnia 1943 r. na Huszczkę atak przeprowadzili partyzanci z oddziału ppor. Józefa Śmiecha „Ciąga” i plutonu ppor. Romana Szczura „Urszuli”. Większość zabudowań spłonęła, zabito także 28 osadników. Następnie powstała baza SS i policji, dowódcą został obersturmfuhrer Eilers. Według literatury, aby lepiej się bronić, na zach. skraju Huszczki Dużej wybudowano bunkier ze stanowiskami strzałowymi skierowanymi w każdym kierunku. Niemniej, według zamojskich przewodników, to nie niemiecki a polski schron z 1931 r.

Ciekawa jest jego konstrukcja. Nie przypomina on w żadnym wypadku słynnych betonowych schronów bojowych z przebiegającej zdecydowanie dalej na południe Linii Mołotowa. Schron bowiem wpuszczono głęboko w ziemię, no i zbudowano z cegieł, co było wystarczające dla spodziewanego ostrzału karabinowego. Obiekt zachował się do dziś. Podziękowania dla Zbyszka Pietrynko z Zamościa za pomoc w odnalezieniu schronu.

Szlak szumów zimą 1993 r.

Początek lat 90. to czas, gdy fotografia analogowa nadal trzymała się mocno. Na rynku wreszcie dostępne stały się klisze światowej jakości, takich marek jak Kodak czy Fuji. Wcześniej królowało u nas ORWO kolor. Była to jedyna na świecie klisza o magicznych właściwościach: używając jej nowe zdjęcia od razu wyglądały na stare, z mocno nienaturalnymi kolorami. Początki mojej przygody turystycznej to były niestety właśnie diapozytywy ORWO. Niedawno odkryłem, że ostatni raz tego materiału użyłem w lutym 1993 r. na szlaku Szumów w okolicy Suśca. Właściwie to już miałem te slajdy wyrzucić, bo po latach z kolorów pozostał już tylko jeden, ale ale trochę mi było jednak szkoda. To była bardzo udana wycieczka… może w takim razie przerobić je na czarno-białe? Do zimy jak najbardziej pasuje! Tak też zrobiłem, a efekt bardzo przypadł mi do gustu. Można powiedzieć, że po 25 latach odkryłem te zdjęcia na nowo! Na fotce dolina Jelenia. Początkowy fragment szlaku Szumów. Więcej w najnowszym numerze Gazety Horynieckiej. (nr 52, marzec 2019).

YETI na Roztoczu

W okolicach Szastarki (Roztocze Zachodnie) odnaleźć można wiele intrygujących miejsc. W stosownym albumie pokazuję np. nader oryginalne wzgórze z napisem Hollywood. Dziś doniesienie z pobliskiej Brzozówki, gdzie – jak się okazało – występuje legendarny stwór Yeti! Badania naukowe prowadziłem tam razem z Pawłem Rydzewskimi. Według wstępnej hipotezy Yeti porusza się przy pomocy odrzutowych butów, napędzanych paliwem ze słynnych w tej okolicy przedwojennych zbiorników, względnie bimbrem datowanym na lata 80. XX w. (wyjątkowo dobrze obrodziły wtedy ziemniaki).