John Mayall to legenda bluesa i do tego muzyk o niezwykłej wręcz żywotności. Mimo 84 lat nadal dużo koncertuje, dając czasem nawet po dwa koncerty dziennie. Na marcowy występ w klubie Stodoła (3.03.2017) stawił się komplet widzów.
Przewidziano dla nich krzesełka, ale nogi i tak same chodziły, to wszak bardzo energetyczna muza. Najnowsza płyta Talk about that to już 65 (!!!!) krążek w dorobku artysty. W Stodole można było z niej usłyszeć dwa kawałki, w tym świetne Gimme some of that gumbo (gumbo to taka zupa z Luizjany). Mayall nie tylko śpiewał, ale grał także na harmonijce ustnej, gitarze i klawiszach. Człowiek orkiestra wspomagany jeszcze przez basistę Grega Rzaba i perkusistę Jaya Davenporta. Dwie godziny niezwykle pozytywnie nastrajające do świata. Na deser nieśmiertelne Room to move. I jeszcze jedna niezwykła sprawa. Godzinę przed i godzinę po występie John Mayall niestrudzenie sprzedawał i podpisywał własne płyty. Do tego trzeba mieć niesłychaną wręcz krzepę!
SETLISTA
Nothing to Do With Love
Why Did You Go Last Night
Movin’ Out and Movin’ On
The Bear
Gimme Some of That Gumbo
Dancing Shoes
The Devil Must Be Laughing
Checkin’ Up on My Baby
Not at Home
Floodin’ in California
Room to Move