Wzgórze Młynarka

Młynarka to malowniczy punkt widokowy z ciekawymi niegdyś wychodniami skalnymi. Dlaczego niegdyś? Kilka lat temu przy okazji budowy wyciągu narciarskiego teren ten uległ negatywnej przemianie. Do tego quady rozjeździły teren (wbrew zakazowi właściciela terenu). Dobrze, że przynajmniej widoki pozostały niezmienne. A jak tu było kiedyś? Góra Młynarka k. Józefowa

Znaki wysokościowe c.d.

Jest już dostępny nowy numer Gazety Horynieckiej (53), a w nim m.in. mój artykuł o przedwojennych znakach wysokościowych (reperach) na roztoczańskiej kolei. Temat nie skończył się jednak na obiektach kolejowych, bo w kolejnych miesiącach udało się w miarę dokładnie skatalogować te ciekawe i w dużej mierze nadal zachowane obiekty na obszarze całego Roztocza i to po obu stronach granicy. Na zdjęciu reper umieszczony na ratuszu we Lwowie.

Niedźwiedzie na Roztoczu

Niedźwiedzie na Roztoczu w stanie wolnym nie występują, choć bodaj w 2013 r. wspominano w lokalnych mediach o tym, że zawitał tu gość, prawdopodobnie z Bieszczadu. W niewoli natomiast od lat parkę niedźwiedzi można zobaczyć w ZOO w Zamościu, jednak wybieg nie jest tam duży, a do tego mocno betonowy.

A w stanie półwolnym? Od niedawna tak: i to od razu bodaj 12 osobników! A będzie więcej! Gdzie? We wsi Domażyr po ukraińskiej stronie Roztocza. Właśnie tam powstał niedawno obiekt zwany niedźwiedzim sanktuarium. Rozległy fragment lasu i pól został ogrodzony, a środkiem poprowadzono okrężną ścieżkę spacerową z pomostami widokowymi. Zadbano także o solidne zabezpieczenia, mowa tu wszak o wyjątkowo silnych zwierzętach.

Miejsce to należy do sieci: Four Paws/Cztery Łapy. Po zwiedzaniu warto odwiedzić sklepik z pamiątkami i restauracją. Wbrew pozorom nie tylko dzieci z wizyty w tym ośrodku mają wielką frajdę…

Ciekawy obiekt

Powrócę jeszcze do rajdu w Lasy Parczewskie. Jadąc rowerkiem za pieszym szlakiem czerwonym wypatrzyłem obiekt wyglądający z daleka jak kurhan. Podjeżdżając bliżej dostrzegłem jednak metalowy wywietrznik i metalową rurę. Kurhany tak nie mają. Może w takim razie partyzancki bunkier? Dopiero z bliska dostrzec można tablicę informującą, że to po prostu podziemne przeciwpożarowe stanowisko czerpania wody.

Lasy Parczewskie

Gdzieś tak koło 1999 r. zainteresowałem się pieszym szlakiem Partyzanckim z Parczewa do Urszulina (znaki czerwone), przy czym w pierwszej kolejności zaintrygował mnie odcinek prowadzący przez Lasy Parczewskie. Z uwagi na spory dystans z Parczewa do Ostrowa Lubelskiego (szlak bynajmniej nie prowadzi najprostszą drogą) zdecydowałem się na rower. Niestety, w 2000 r. zlikwidowano pociągi do Parczewa, a wówczas rower woziłem tylko pociągiem…

Łatwiej było z inną częścią tego szlaku, pomiędzy jez. Rogóźno a Urszulinem, bo to okolice jeziora Piaseczno, gdzie zawsze mam się gdzie zatrzymać.

Tymczasem jakoś nie składało się wybrać do Parczewa. Aż do dziś. Najpierw pociąg Zamoyski na odcinku Lublin – Parczew. Dalej rower. Musze przyznać, że Lasy Parczewskie bardzo przypadły mi do gustu. Tak krajobrazowo, jak i rowerowo: jest tu gęsta sieć leśnych dróg asfaltowych i szutrowych. Zrekonstruowane partyzanckie bunkry też się znajdą. Szkoda tylko, że teraz wycinka drzew prowadzona jest, jak dla mnie, w zbyt wielu miejscach i na zbyt dużą skalę. Przepięknie było jednak zobaczyć bagniska jeziora Obradowskiego od strony płn., a więc przeciwległej do ścieżki dydaktycznej. Do samego jeziora od płn. się nie dojdzie, ale i tak jest ciekawie.

Ostatecznie pojechałem nieco poza Ostrów Lubelski, w okolice Nowej Jedlanki. Z wycieczkami bocznymi wyszło 50 km. Na zdjęciu aleja z początkowej części trasy. Fajnie się jechało się przez te zalegające na ścieżce liście. Mimo wszystko jednak szkoda, że lato już się kończy.